Skiper ma się dobrze, jest początek jego (i mojej) ukochanej pory roku, możemy ciapać śniegiem i nie da się ukryć, że rude wygląda pięknie wśród tej wszechogarniającej bieli.
Dość dawno nie robiliśmy nic na poważnie i prawdę mówiąc odzwyczaiłam się już od pracy z nim. Zaczynając więc krótką radosną sesję byłam bardzo zaskoczona, że on tak za tą pracą tęsknił. Zapierające dech w piersiach jest też to, że rozumiemy się bez słów, że mamy tak wspaniałą więź. Mimo, że na początku naszej wspólnej podróży popełniłam wiele błędów mimo, że teraz w życiu nie zachowałabym się tak samo. Myślałam, że błędy z przeszłości będą nad nami ciążyć w znacznie większym stopniu i tu znów pojawia się filozofia, którą przecież pragnę i staram się iść. Ważne jest tu i teraz, to co robię, myślę i czuję w tym momencie, bo jeśli ja czerpię ogromną radość z odczuwania naszej niezwykłej więzi i pracy z rudym, to on też to czuje i daje mi jeszcze więcej swojego małego kochanego rudego serduszka.

Na koniec zimowy akcent z dzisiaj ;)